Tak w liczbach wyglądała pielgrzymka do Włoch. Ale nie liczby, lecz niezwykłe miejsca oraz ludzie uczyniły z niej wartościowe doświadczenie, które na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Wyruszyliśmy, by podziękować za wstawiennictwo św. Jana Pawła II, dzięki któremu starania ks. proboszcza, by zakupić kościół, uwieńczone zostały sukcesem. Każdy niósł też indywidualne prośby, w intencji których spełnienia modliliśmy się w kolejnych odwiedzanych sanktuariach. W ciągu kilku dni z najdalszej na północy prowincji dawnego Cesarstwa Rzymskiego, dotarliśmy do jego centrum, będącego dziś sercem Kościoła Katolickiego.
Program pielgrzymki był bardzo ambitny i niektórzy mogli mieć wątpliwości, czy uda się go zrealizować. Wkrótce po wylądowaniu w Wenecji zostały one rozwiane. Ks. Jarosław Zieliński zaplanował wszystko niemal co do minuty i czuwał, byśmy się tego planu trzymali. Okazał się też wspaniałym prze
wodnikiem, z ogromną wiedzą i poczuciem humoru. Natomiast ks. proboszcz Jarosław Kozak zamówił na górze wspaniałą pogodę, która towarzyszyła nam przez cały tydzień. Poza wspomnianą Wenecją zwiedziliśmy Florencję, Rzym oraz Watykan, Monte Cassino, San Giovanni Rotondo, Monte Sant’Angelo, Lanciano, Loreto i Padwę. Modliliśmy się przy relikwiach świętych, widzieliśmy jedne z najwspanialszych zabytków europejskiej cywilizacji, oddaliśmy cześć polskim żołnierzom poległym na włoskiej ziemi, wzięliśmy udział w audiencji generalnej u Ojca Świętego Franciszka, mieliśmy nawet nabożeństwo przy grobie św. Jana Pawła II.
Pielgrzymka okazała się nie tylko wyjątkowym doświadczeniem duchowym, zbliżyła ona też do siebie jej uczestników. Staliśmy się grupą znajomych i przyjaciół. Razem przeżywaliśmy chwile wzruszeń, znosiliśmy trudy wędrówki – za co należy się podziw naszym seniorom – oraz radości, gdy wieczorami mogliśmy się odprężyć. Wspominać będziemy ją na pewno jeszcze długo. I już dziś wyglądamy chwili, gdy wspólnie wyruszymy na kolejną pielgrzymkę.
Karol Bujak